Niedawno okazało się, że Kinga pisała dziennik także w roku 1995 podczas swojej wyprawy do Indii i Nepalu. Są to zapiski sporządzane w zeszycie, na bieżąco, czasem w pośpiechu. W schronisku, w pociągu, na dachu domu, w którym akurat się zatrzymała na nocleg, na schodach świątyni; często przy świetle świecy lub w blasku księżyca, bo w górskich wioskach nie było elektryczności.
Z pewnością ona sama przygotowałaby ten tekst do druku jakoś inaczej. Być może uzupełniła, poprawiła, zmieniła...
W podróż do Nepalu Kinga wyruszyła w roku 1995. Do Iranu dotarła autostopem, dalej woziły ją ryksze, zdezelowane autobusy i zatłoczone pociągi. W czasie ośmiomiesięcznej wyprawy cały czas pisała – często przy świetle świecy lub w blasku księżyca, bo w górskich wioskach nie było elektryczności.
Zapiski w zeszytach. Trzeba je było odtwarzać. Żmudna robota, bo Kinga nie planowała ich wydawać w formie książkowej – wtedy jeszcze nie wiedziała, że będzie pisarką. Nie wiedziała też, że stanie na jednej półce z Tonym Halikiem i Arkadym Fiedlerem.
Patrzą na nas z góry wszyscy troje. I nawet sobie Państwo nie wyobrażają, jaka to odpowiedzialność być wydawcą kogoś, kto patrzy na ciebie… stamtąd.
WOJCIECH CEJROWSKI